Biegłam ze wszystkich sił. Wciąż miałam to dziwne wrażenie... Że ktoś
mnie wciąż, bez przerwy śledzi. Odwracałam się co chwilę, ale i tak nie
widziałam nikogo... Oprócz jakiegoś lisa. Tak właściwie, ten lis był
moim jedynym przyjacielem od czasu wygnania. Nie widziałam od tego czasu
żadnego wilka. Żadnego ŻYWEGO wilka... Wszędzie tylko trupy...
Oszalałam, czy co? Nagle na kogoś wpadłam. Spojrzałam na niego. To był
jakiś basior. przyjęłam postawę bojową.
-Co ty robisz?-spytał. Nie odpowiedziałam, tylko się lekko oddaliłam- Ej, no zostań. Jestem Arsus a ty?
-Valixy... A co?
-Nie, nic... Tylko pytam się...
-Macie tu jakąś watahę?-spytałam prostując się.
-Patrzysz na alfę.
-Przyjmiecie mnie?-spytałam.
-Oczywiście. Chodź, pokażę Ci tereny.
Więc poszłam za nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz