(Od Skayres)
Kiedy już Arsus przyjął nas do watahy, razem wybrałyśmy się do lasu. Scarlet mówiła mi, że może uda jej się przejąć stanowisko przywódczyni. Nie powiem, samiec alfa tej watahy jest przystojny i uroczy, ale dla mojej siostry pewnie liczy się tylko to. Przecież ona go nawet nie zna... - Skay, patrz! - nagle krzyknęła. U moich łap zauważyłam przerażoną i tulącą się do mnie fretkę. Widziałam wcześniej te zwierzaki, ale wszystkie były płochliwe lub agresywne. Ten osobnik jest niezwykle milusi. - O matko, same słodkości. - rozmarzyłam się i przykucnęłam. - Mmmm, obiad! - Scarlet wyciągnęła swoją łapę ku fretce. - Zostaw! - krzyknęłam i położyłam fretkę na grzbiecie. - Co ty się z jedzeniem bawisz? - zadrwiła. - Jesteś okropna! - Dziękuje. - uśmiechnęła się tajemniczo. Aż szkoda było słów...Jak można zabić takie urocze stworzonko? Udało mi się przekonać siostrę, że ma jej nie tykać, jednak na sam jej widok ślinka jej ciekła. Puściłam małą istotkę, a ta szła koło mojej łapy, co chwila spoglądając na mnie tymi świetlistymi ślepkami. W pewnej chwili podbiegła do krzaków. - Scarlet, patrz fretka znalazła coś w krzakach! - krzyknęłam. - Cześć - z owych krzaków wyszedł Arsus. - widzę, że znalazłyście Inkę. - Że co znalazłyśmy? - zapytałam. - No moją fretkę Inkę - powtórzył. - A więc to twoja fretka? - wtrąciła się Scarlet. - Ah, nigdy w życiu nie widziałam słodszego stworzonka! - siostra spojrzała się na mnie tym swoim tajemniczym spojrzeniem. - Ale przecież mówiłaś, że... - Że to najcudniejsza i najpiękniejsza istota, jaką w życiu widziałam! - puściła do mnie perskie oko, po czym ściszyła głos i spojrzała się na Arsusa. - No, może oprócz jednej. - Dziękuje. - odparł basior. - Chcecie może się ze mną przejść? (Od Scarlet) - Z wielką przyjemnością. - odpowiedziałam. Razem wybraliśmy się na łąkę. Oczywiście ten jego szczur psuł całą atmosferę. Najchętniej bym go zeżarła. Skayres natomiast była wyraźnie oburzona moim zachowaniem. Ale czy to źle, że się zakochałam? Tak, zakochałam się! Wręcz kocham władzę! I powiem, że zarywanie do Arsusa nawet nie źle mi wychodzi. Zresztą, czy mi może coś wychodzić źle? - Ars, opowiesz nam coś o sobie? - spytała siostra przysuwając się do basiora, po czym ja lekko ją odepchnęłam. Nie będzie mi glizda psuć planów. <Ars?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz