Gdy rano się obudziłem, zauważyłem, ze nie ma przy mnie Inki. Przez jakiś czas szukałem jej w jaskini, ale na marne. Szukałem też przed jaskinią, ale tak jej nie było. Poszedłem więc na polane gdzie wczoraj spotkałem wrednego lisa. Tak jak wczoraj lis siedział pod wielkim drzewem, było po nim widać, że właśnie coś zjadł. Już myślałem o najgorszym.
- Ej, lisie - zawołałem, ze złością
- C..co? - wstał jak na zawołanie
- Widziałeś moją fretkę? - zapytałem warcząc
- Nie, ja właśnie przyszedłem z polowania - powiedział - a na polowaniu byłem na terenie innej watahy.
- Hmmm, a wiesz może gdzie ona może być?
- Nie, ale na terenie twojej watahy widziałem dwie wadery
- Co? Po co one tu przyszły? - powiedziałem i poszedłem je szukać
Lis powiedział mi, ze wadery poszły w głąb lasu. Poszedłem więc tak gdzie lis widział wadery. I miał racie, pod drzewem na pniu siedziały dwie wadery bawiące się z Inką. Kryłem się za krzakami i patrzyłem się co one robią. Nagle Inka mnie zauważyła i przybiegła do mnie.Usłyszałem głosy wader.
- Scarlet, patrz fretka znalazła coś w krzakach
- Cześć - powiedziałem do wader - widzę, że znalazłyście Inkę
- Że co znalazłyśmy? - zapytała jedna z wader
- No moją fretkę Inkę - powtórzyłem - Wy chyba nie macie gdzie mieszkać, bo siedzicie na terenie mojej watahy.
< Skay, Scarlet dokończcie >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz