Pożegnawszy się z Millihiore i resztą watahy, udałam się w podróż.
Leciałam wiele dni i tygodni, aż mój wzrok przykuł rozległy las.
Wylądowałam miękko na kupce mchu i rozpostarłszy dwa razy skrzydła na
całą ich szerokość, ruszyłam przed siebie. Las był naprawdę piękny,
urzekły mnie korony drzew sięgające ku niebu i ptasie śpiewy.
Rozkoszowałam się pięknem przyrody, gdy poczułam ból w łopatce.
Natarł na mnie wielki dzik. Nie, to nawet nie był dzik, tylko jakaś
bestia podobna do dzika. Zranił mnie boleśnie w skrzydło tym samym
uniemożliwiając wzlot i szybką ucieczkę. Próbowałam uciekać pieszo, ale
niestety nie jestem zbyt szybka. Myślałam, że już po mnie kiedy wielka
bestia spłonęła żywcem. Strachliwie uniosłam powieki i ujrzałam przed
sobą przystojnego basiora. To on mnie uratował, za pomocą kuli ognia
wystrzelonej w dzika-bestię.
- Nic ci nie jest? -zapytał się
Miał bardzo piękny i głęboki głos.
- Nie. -odpowiedziałam regenerując siły, otaczającą mnie naturą.- Widzisz? Zaraz się z tego wyliżę.
Wstałam, ale moje skrzydło wciąż było w złym stanie.
- Dziękuję ci za ratunek...
- Arsus.
- Arsus. -powtórzyłam jego imię. -Miło mi cię poznać, Arsusie. Noszę imię Leonmichelli, ale proszę mów mi Leo.
- Dobrze. W porządku?
- Tak. -uśmiechnęłam się. -Mieszkasz w pięknym lesie. Fauna i flora są tu zadziwiająco silne...
Rozmawiałam z nim o terenach, a on zaoferował się, że mi je pokaże. Siedzieliśmy sobie teraz nad wodospadem.
- Jak skrzydło? -zapytał
- W porządku, ale chyba nie będę w stanie latać przez kilka dni. Jeszcze raz ci dziękuję, Arsus.
Strużki wody z wodospadu delikatnie obijały się jedna o drugą tworząc melodię.
- Ja, Leonmichelli pragnę cię prosić o schronienie na czas mojej
kontuzji. Nie chciałabym ci przeszkadzać, ale potrzebuję odpowiedniego
miejsca do regeneracji sił...
<Arsus, dokończysz?>
Wataha Wilków Jedności
Jak na pustyni piach, my zawsze będziemy RAZEM♥
sobota, 2 marca 2013
czwartek, 7 lutego 2013
Od Valixy
Biegłam ze wszystkich sił. Wciąż miałam to dziwne wrażenie... Że ktoś
mnie wciąż, bez przerwy śledzi. Odwracałam się co chwilę, ale i tak nie
widziałam nikogo... Oprócz jakiegoś lisa. Tak właściwie, ten lis był
moim jedynym przyjacielem od czasu wygnania. Nie widziałam od tego czasu
żadnego wilka. Żadnego ŻYWEGO wilka... Wszędzie tylko trupy...
Oszalałam, czy co? Nagle na kogoś wpadłam. Spojrzałam na niego. To był
jakiś basior. przyjęłam postawę bojową.
-Co ty robisz?-spytał. Nie odpowiedziałam, tylko się lekko oddaliłam- Ej, no zostań. Jestem Arsus a ty?
-Valixy... A co?
-Nie, nic... Tylko pytam się...
-Macie tu jakąś watahę?-spytałam prostując się.
-Patrzysz na alfę.
-Przyjmiecie mnie?-spytałam.
-Oczywiście. Chodź, pokażę Ci tereny.
Więc poszłam za nim.
środa, 6 lutego 2013
Od Arsusa - CD historii Skay i Scarlet
Byłem bardzo szczęśliwy, że spotykam się z Scarlet. Wadera jest miła i bardzo mi się podoba, nie wiem jedna czy ja jej się podobam. Myślałem cała noc jak będzie wyglądała nasza "randka". Upolowałem więc pyszną sarnę.Już nie mogłem się doczekać, aż przyjdzie Scarlet. Gdy przyszła zjedliśmy sarnę, a potem mieliśmy iść do mojej jaskini, gdy nagle Scarlet wywróciła mnie na plecy i stanęła nade mną..
- Scarlet co ty robisz? - zapytałem szeptem
- Staram się pokazać co do Ciebie czuje - szepnęła i zaczęła się kłaść.
Nasze wargi powoli się zbliżały i... w końcu zaczęliśmy się całować. Czułem się jak... nie da się opisać tego co czułem, Scarlet chyba też była szczęśliwa. Poszliśmy więc do mojej jaskini i położyliśmy się w łóżku i... chyba wiecie co się dalej stało
~następnego dna, rano~
Obudziłem się, a Scarlet leżała we mnie wtulona i słodko spala. nigdy nie wierzyłem, że będę mógł być z taką piękna waderą, myślałem tylko cały czas jak powiedzieć Skay, że jestem ze Scarlet. Wydawało mi się, że ja jej się podobam, ale nie jestem do końca o tym przekonany. Leżałem więc i rozmyślałem, kiedy do jaskini weszła Inka z jakimś chomikiem. chomiczek był bardzo fajny i nie oddalał się od Inki więc nazwałem go Kiro. Nagle Scarlet się obudziła i...
< Skay, Scarlet ? >
Od Skay i Scarlet - CD historii Arsusa
(Od Skayres)
Kiedy Arsus mnie przytulił ja...ja...poczułam motylki w brzuchu. Takie szczęście, radość opanowały moją głowę. Ja się chyba...Nie, stop. Żadnego flirtowania z alfą, żadnego.
Kiedy Arsus mnie przytulił ja...ja...poczułam motylki w brzuchu. Takie szczęście, radość opanowały moją głowę. Ja się chyba...Nie, stop. Żadnego flirtowania z alfą, żadnego.
(Od Scarlet)
Siostra psuje mi wszystkie plany! To ja będę samicą alfa, ja! W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam.
- Skay?! - wtedy zrozumiałam, że Arsus tak dziwnie się na mnie patrzy. - Miałaś iść na polowanie, nie pamiętasz? - odparłam już spokojniej.
- Ale...
- Wczoraj się umawiałyśmy. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- A tak, już idę. - siostra wstała i trochę nie chętnie odeszła.
Oczywiście to wszystko to było kłamstwo. Jeżeli mam zdobyć serce Arsusa, muszę być z nim sam na sam, nie z niezdarną siostrą. Ale skoro już pozbyłam się tej kuli u nogi, czas zacząć flirt.
- Wszystko w porządku? - spytał basior.
- Tak...Słuchaj, może porozmawiamy o czymś...bardziej osobistym? Poznamy się i w ogóle...
Arsus się zgodził. Praktycznie całe popołudnie spędziliśmy razem, we dwoje. Umówiliśmy się na jutro, na wieczór w jego jaskini.
~następnego dnia, wieczór~
Szykowałam się jak nigdy. Starałam się wyglądać zniewalająco...Zaraz, ja już ta wyglądam! Heh, ale chwila mizdrzenia się przy lustrze nie zaszkodzi. Siostra przez jakiś czas uważnie obserwowała, co ja robię.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała w końcu.
- Może tak. Ty masz...cóż, nie wchodzić do jaskini alfy. - odparłam stanowczo.
- Czemu?
- Bo tak.
- Niech Ci będzie...Nie przyjdę. - powiedziała, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. - Jednak nie myśl sobie, że Arsus Cię zechce.
Nie odpowiedziałam już nic, tylko radośnie pobiegłam do jaskini samca alfa. On już na mnie czekał.
Usiedliśmy obok siebie. Arsus przygotował nawet sarnę. Kiedy skończyliśmy ją jeść, postanowiłam zabrać się za niego. Zalotnie trzepałam to niego rzęsami.
- Scarlet, co ty robisz? - spytał.
Wtedy uznałam moment, za odpowiedni. Z uśmiechem na twarzy przewróciłam basiora na plecy i stanęłam nad nim, przeczesując mu futerko łapką. Ten był pod wrażeniem, przynajmniej nie mógł powiedzieć ani słowa. Ja powoli z pozycji stojącej przeszłam do pozycji leżącej. Zbliżałam się do niego, aż w końcu...
- Scarlet...Co ty robisz? - powtórzył szepcząc.
- Staram się pokazać, co do Ciebie czuję. - odparłam, również szeptem.
Nasze wargi powoli się zbliżały i...
<Ars?>
Siostra psuje mi wszystkie plany! To ja będę samicą alfa, ja! W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam.
- Skay?! - wtedy zrozumiałam, że Arsus tak dziwnie się na mnie patrzy. - Miałaś iść na polowanie, nie pamiętasz? - odparłam już spokojniej.
- Ale...
- Wczoraj się umawiałyśmy. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- A tak, już idę. - siostra wstała i trochę nie chętnie odeszła.
Oczywiście to wszystko to było kłamstwo. Jeżeli mam zdobyć serce Arsusa, muszę być z nim sam na sam, nie z niezdarną siostrą. Ale skoro już pozbyłam się tej kuli u nogi, czas zacząć flirt.
- Wszystko w porządku? - spytał basior.
- Tak...Słuchaj, może porozmawiamy o czymś...bardziej osobistym? Poznamy się i w ogóle...
Arsus się zgodził. Praktycznie całe popołudnie spędziliśmy razem, we dwoje. Umówiliśmy się na jutro, na wieczór w jego jaskini.
~następnego dnia, wieczór~
Szykowałam się jak nigdy. Starałam się wyglądać zniewalająco...Zaraz, ja już ta wyglądam! Heh, ale chwila mizdrzenia się przy lustrze nie zaszkodzi. Siostra przez jakiś czas uważnie obserwowała, co ja robię.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała w końcu.
- Może tak. Ty masz...cóż, nie wchodzić do jaskini alfy. - odparłam stanowczo.
- Czemu?
- Bo tak.
- Niech Ci będzie...Nie przyjdę. - powiedziała, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. - Jednak nie myśl sobie, że Arsus Cię zechce.
Nie odpowiedziałam już nic, tylko radośnie pobiegłam do jaskini samca alfa. On już na mnie czekał.
Usiedliśmy obok siebie. Arsus przygotował nawet sarnę. Kiedy skończyliśmy ją jeść, postanowiłam zabrać się za niego. Zalotnie trzepałam to niego rzęsami.
- Scarlet, co ty robisz? - spytał.
Wtedy uznałam moment, za odpowiedni. Z uśmiechem na twarzy przewróciłam basiora na plecy i stanęłam nad nim, przeczesując mu futerko łapką. Ten był pod wrażeniem, przynajmniej nie mógł powiedzieć ani słowa. Ja powoli z pozycji stojącej przeszłam do pozycji leżącej. Zbliżałam się do niego, aż w końcu...
- Scarlet...Co ty robisz? - powtórzył szepcząc.
- Staram się pokazać, co do Ciebie czuję. - odparłam, również szeptem.
Nasze wargi powoli się zbliżały i...
<Ars?>
wtorek, 5 lutego 2013
Od Arsusa - Cd historii Skay i Scarlet
Kiedy juz nalazłem Inkę poszedłem z nią oraz Skay i Scarlet na łakę. Cały czas trzymałem fretkę przy sobie, widziałem jak Scarlet się na nią patrzy i jak jej ślina cieknie, więc wolałem nie ryzykować. Planowałem pokazać im naszego innego pupilka Kira, ale wtedy gdy miałem mówić Skay się zapytała.
- Ars, opowiesz coś o sobie - powiedziała wtulając się we mnie.
Już miałem ją załapać, ale Scarlet ją odepchnęła, a sama chciała usiąść tak gdzie siedziała Skay.
- Scarlet ?! W Watasze Wilków Jedności wszystkie wilki są jednością i nie dokuczają sobie! - warknąłem na nią, bo ona nie ma prawa pomiatać tak Skay.
- Wiem, ale....ja się potknęłam - jakoś się wymigała.
- No dobra...a miałem coś o sobie opowiedzieć.
- No opowiadaj ^^ - powiedziała miłym głosem Skay
- A więc...jak byłem mały to smoki zabiły moją rodzinę, przez jakieś 2 lata mieszkałem w innej watasze, ale nie zbyt było tam miło. Jak podrosłem chciałem się wyprowadzić, więc założyłem własną watahę.
- Ja też nie mam rodziny...zabił ją alfa z naszej starej watahy - powiedziała Skay, aż łezka jej się w oku kręciła.
Myślałem, ze się zaraz rozpłaczę, więc ją przytuliłem. Skay się we mnie wtuliła, ale Scarlet, było rozwścieczona i nie wytrzymała.
- Skay ?!
...
<<Skay, Scarlet? >>
Subskrybuj:
Posty (Atom)